Ten Typ Mes, czyli łamacz kobiecych serc, to człowiek który zaskarbił sobie publikę tym, że otworzył się szczerze, z całym swoim emocjonalnym bagienkiem przed słuchaczem. Nie wstydził się mówić o swoich słabościach, o swoim skurwysyństwie, o tym w jaki sposób mija mu życie. Dzięki temu dostał porządną łatkę intelektualisty degenerata, który lubi wyrywać panienki i się upijać.
To nie była cała prawda o Mesie, ale przecież pamiętamy te pierwsze produkcje: Kandydaci na szaleńców, Zapiski Typa, Zamach na Przeciętność. Produkcje można wymieniać. Pamiętam jak kiedyś czytałam artykuł o tym, że Mes bardzo dużo czerpie z trzech artystów szaleńców: Bukowskiego, Filipa K. Dicka oraz Witkacego? A może Gombrowicza. Kiedyś zastanawiałam się, do kogo ja mogłabym porównać tego pana i nie znalazłam odpowiedzi. Bardzo zgrabnie Ten Typ Mes wymyka się wszystkim kwalifikacją. Kiedy już wiemy, jak moglibyśmy o nim mówić wychodzi kolejna płyta, która jest zwykle zaskoczeniem. Podobnie było z płytą Ała. Duży, ciekawy debiut, wiele innowacji, zabawy formą. Mes którego znamy pokazuje się delikatnie w treści kawałków, które zostały napisane w jego stylu, używając sporo ironii, bardzo dużo dystansu, bezkompromisowości, sporej dawki energii i dobrego smaku.